Autor |
Wiadomość |
Varal
Rekrut
Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 17:49, 23 Mar 2010 |
|
Imię i Nazwisko: Varal Leteer
Frakcja: Nowy Zakon Jedi
Status/Ranga: przyszły uczeń Jedi
Rasa/Gatunek: Nautolanin
Wzrost: 185
Waga: 90
Oczy: czarne
Włosy: długie, zielone macki
Wygląd: patrz >>> avatar
Ubiór: Długa, brązowa szata, którą odziedziczył po ojcu.
Ekwipunek: 5000kredytów, miecz świetlny ojca i matki(do końca nie wie jak one działają)
Charakter: Varal nie może patrzeć na cudzy ból. Często ryzykując własne życie, stara się pomóc innym. Dzięki mackom może „odczytać” emocje innych.
Rodzina: Kanaru Leteer oraz Neila Leteer
Historia:
Varal urodził się na planecie Glee Anzelm w 111 ABY. Jego ojciec zwał się Kanaru Leteer, a matka Neila Leteer. Byli oni Jedi i Nautolaniami, tak jak i mistrz Fisto. Rodzice chłopca uczyli go posługiwania się mieczem świetlnym oraz mocą. Aryhil nie posiadał własnego miecza. Podczas treningów z ojcem, miał miecz matki, gdyż to Kanaru zajmował się jego szkoleniem bojowym. Neila natomiast mocą. Varal miał trudne życie. Leteer nie byli bogaci, a los ich nie obdarowywał szczodro. Jednak gdy ktoś potrzebował dachu nad głową lub pomocy, mógł zawsze na nich liczyć. Pewnego dnia przybiegł Malid - przyjaciel rodziny. Goniło go dwóch nieznajomych. Kanaru i Neila się zebrali, tak jak i inni, by pomóc swojemu rodakowi. Ustawili się w bramie swojej koloni. Malid gdy był już blisko, tychże dwóch nieznajomych skoczyło wysoko i przeleciało nad bramą główną. Byli to łowcy nagród. Pierwszą ich ofiarą miał być młody Varal. Lecz nie spodziewali się spotkać Jedi w tak zapuszczonej wiosce. Neila rzuciła synowi swój miecz. W tym samym czasie Kanaru mocno wybijając się, doskoczył do jednego raniąc go. Creed, bo tak nazywał się drugi z agresorów, został zabity przez Varala. Zrobiło to ogromne wrażenie na innych. Lecz ani pozytywne, ani negatywne. Wszyscy byli zdumieni. Rada wioski wzięła łowcę na tajne przesłuchanie. W tym czasie Kanaru oraz Neila, skupili się wyłącznie na synu. Rodzina Leteer cieszyła się, że zabicie najemnika nie odbiło się na psychice Varala. Okazało się, że to byli dawni żołnierze, teraz dezerterzy, którzy uciekli ze szkolenia. Oznaczało to, że inni byli blisko. Łowcy szukając dwóch swoich, natknęli się na wioskę. Zaczęła się bitwa. Zginęło wiele osób w tym Kanaru i Neila. Varal przed śmiercią matki otrzymał od niej miecz swój, jak i ojca. Malid zabrał ze sobą Varala na Geonosis. Tam uczył go, lecz nie walki, ani posługiwania się mocą, lecz spokoju ducha i rozwagi. Po kilku latach tych nauk, Łowcy znaleźli Malida. Chcieli wybić wszystkich, by nie było dowodów na ich obecność na Glee Anzelm. Malid nie chciał uciekać. Był pewien, że Varal go obroni. Lecz on, nie był jeszcze Jedi, nie był pewien co do swoich możliwości. Bał się, że gdy zginie, Malid zostanie bez żadnej ochrony. Walka z łowcami odbyła się, lecz w powietrzu. Tam przewagę miał Malid. Po zwycięstwie, Varal dostał od swojego opiekuna przerobione miecze świetlne swoich rodziców. Malid połączył je w podwójny miecz świetlny. Po pamiętnych wydarzeniach z przed lat, łowcy znowu uderzyli, lecz z większą siłą. Ich oblężenia zostało jednak przerwane, gdyż na mocy traktatu, zawartego przez dawnych znajomych Malida, zawarty został pokój. Opiekun twierdząc, że to los chciał by przeżyli, wyleciał z Varalem, oferując swoją pomoc Republice. Podczas lotu Malid umarł. Był to człowiek wiekowy. Młody Leteer został sam. Lecz został z nadzieją, że Akademia Jedi przyjmie go pod swoje skrzydła. W tej chwili ma on 17lat.
Umiejętności: jak już wyżej wymieniony fakt. Potrafi ”odczytywać” ludzkie uczucia.
Informacje Dodatkowe, Ciekawostki: ------------------ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Nyarlathothep
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 19:02, 23 Mar 2010 |
|
Chaotycznie. Mam wrażenie, jakby siostra spychała cię z krzesła i pisałeś to w pośpiechu. Mimo to lepsze od tych gorszych. Moja pozycja- neutral w porywach na pozytyw. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dark_Archon_
Mistrz Gry
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Eye of Terror
|
Wysłany:
Wto 19:48, 23 Mar 2010 |
|
Ja wyjadę z dobrą radą - przeczytaj to co napisałeś tak ze trzy razy.
Ale nie martw się, ja mam tak, że ukończone przeze mnie dzieło zwykle mi się nie podoba
Ja bym proponował test literacki. Temat jakiś raczej socjalny - niech ktoś mądrzejszy wymyśli jaki. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dark_Archon_ dnia Wto 19:49, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Varal
Rekrut
Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 20:02, 23 Mar 2010 |
|
Przecież z TORa powinieneś wiedzieć jak ja pisze. Ale mogę przejść ten test.
A właśnie bo ty nie repek. Arkana sie ze mną "mordował", ja bezczelnie sępiłem o posty, to na złość mnie nie puści :p |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Varal dnia Wto 20:16, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dark_Archon_
Mistrz Gry
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Eye of Terror
|
Wysłany:
Wto 20:07, 23 Mar 2010 |
|
Na TORze nie widziałem, jak piszesz, bo nie miałem wglądu do działu Republiki. Poza tym, pisząc tego posta nie wiedziałem jeszcze kim jesteś xD
Wszystko w rękach Miv'a. Ale skoro na TOR przeszedłeś, to i tu raczej nie będzie problemu. Ja się wstrzymuję od głosu (chyba demokratycznie mnie wolno ). |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dark_Archon_ dnia Wto 20:11, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 1:35, 24 Mar 2010 |
|
Tu jest tu. Skoro są dwa neutralne głosy, a ja jestem z ciągotami do "napisać historię raz jeszcze", będzie zaproponowany przez przedmówców test.
Oto i on.
Cytat: |
Nawet najwięksi herosi nie ratują Galaktyki przez całą dobę. Opisz fragment dnia twojej postaci, w którym uwzględnisz rutynowe czynności. |
Forma dowolna, swoje dzieło wklej w tym temacie jako nowy post. Jak wszystko będzie cacy (GMowie ocenią pozytywnie), bierzemy postać jak jest. Ostatecznie ważniejsze jest to, co przed twoim bohaterem, a nie co za nim. Jak test nie wypali, niestety KP do powtórnego procesu twórczego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Varal
Rekrut
Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 19:47, 24 Mar 2010 |
|
Varal po 4dniach od opuszczenia Geonosis, dostał się do Akademii. Tam, bez zbędnych formalności zaprowadzili go do jego przyszłego mentora.
Ruszył przez ciemny labirynt korytarzy, aż w końcu dotarł do sal medytacyjnych. Oczywiście było tam wielu Jedi i odnalezienie tego, który oczekiwał na niego zajęło mu całkiem sporo czasu. Mówili na niego Hamid.
-Nareszcie! - Varal był wyraźnie uradowany, gdy zobaczył swojego nauczyciela przed drzwiami jednej z sal - Wszędzie cię szukałem, mistrzu Hamid. Jestem do twoich usług.
Varal powoli zaczynał się przyzwyczajać, że większość szkolenia Jedi to medytacje i skupianie się na własnym wnętrzu, dopiero potem można było uczyć jak stać się użytkownikiem Mocy. Tak przynajmniej wyglądały nauki Hamida, nie wiedział jak inni Jedi prowadzą swoich uczniów.
Odsuwanie się od wszelkich myśli i emocji przychodziło Varalowi coraz łatwiej, powoli potrafił wprowadzić się w stan pełnego spokoju i kontaktu z Mocą. Czuł jak moc przechodziła przez jego wnętrze.
Po medytacji, Hamid, oprowadził Leteera po Akademii. Varal czuł się niepewnie. Najpierw ćwiczenia, a potem obeznanie się z terenem. Coś jak podwieczorek przed obiadem.
Ich ”podróż” nie trwała długo. Gdy doszli na szczyt obiektu, na wzór piramidy, cały teren Varal, jak i mistrz Hamid, mieli przed oczyma. – Masz kwadrans na rozpakowanie się. Za chwile chce Cie widzieć na sali. Później będziesz miał więcej czasu na zaaklimatyzowanie się. Jest tu inaczej niż na Geonosis.
Młody Leteer zszedł na sam dół. Tam czekała na niego Jedi, która dokładnie wytłumaczyła, gdzie jest jego pokój. Po umówionych 15 minutach, Varal pojawił się na sali.
- Gotowy? - zapytał Hamid.
- Gotowy. - odpowiedział.
- A więc na co czekamy. Wejdźmy.
- Te ćwiczenie nauczy cię nie obrony, nie więzi z mocą, lecz zdrowego, taktycznego pojęcia. - powiedział, gdy znaleźli się w środku. Widząc Varala, który zerkał na niego, jak pijany Zabrak, kontynuował. – To, czego przez pewien czas próbowałem z ciebie wydusić, było chęcią zobaczenia, jak szybko nawiązujesz kontakt z mocą.
To co teraz się stanie, będzie pokazywało, jak szybko podczas stresu, napięcia będziesz potrafił wybrać prawidłową odpowiedź. – powiedział, jakby miał ową gatke wykutą, jak na przemówienie. Dookoła nich znajdowały się kamienie. Nie małe, nie duże. Było ich dokładnie 6. Sześć szarych, okrągłych kamieni.
- Teraz skup się. Postaraj się je podnieść, a ja zadam tobie kilka pytań.
Varal usiadł na ziemi, zamknął oczy, wyciągnął ręce i powoli starał się podnieść kamienie. Z początku wydawało to się łatwe. Wiele trudu mu to przyniosło, ale po chwili wszystkie kamienie znalazły się w powietrzu.
- Słuchaj. Masz misje, wraz z 10 żołnierzami musicie zając słabo broniony bunkier. Dookoła same drzewa. Sprawa z góry wydaje się przesądzona, ma waszą korzyść. Lecz jeden z twoich żołnierzy, przez nieuwagę staje na minie. Co robisz?
Rozniosło się echo ostatnich wyrazów Hamida. Nastała cisza.
<d>
– Varal, co byś zrobił?....Varal!!
Kamienie z hukiem runęły na ziemię. – Przepraszam mistrzu, ale tak się skupiłem na tych kamieniach, że zapomniałem o tobie. – powiedział, z dość przestraszonym głosem.
- Ach, wy młodzi. Postaraj się z powrotem je podnieść i odpowiedz mi na pytanie <tre>.
Młody Leteer siada z powrotem i podnosi kamienie, z jeszcze większym trudem niż poprzednio.
-Co bym zrobił mistrzu?....Kazał bym wszystkim stanąć w bezruchu, a jeden z żołnierzy, który się zna na minach, zapewne potrafił by ją rozbroić.
- Błąd, mój drogi uczniu. A gdyby ta mina wybuchła ? Wszyscy byli zapewne blisko siebie. Każdy by zginął. Dlaczego nie kazałbyś im ruszyć dalej, a temu ”rodzynkowi” zostać. Misje byście wypełnili, a on, gdy wsparcie przybędzie, uratuje życie.
- A gdyby mi się udało?
- A gdyby nie? Podczas tak ważnej misji nie można gdybać, wiele zależy od zadania. Nawet jakbyś rozstawił żołnierzy daleko od siebie, a mina by wybuchła, straciłbyś tylko 1 żołnierza, ale i też moment zaskoczenia.
Varal odłożył kamienie – To chyba i nad tym musze popracować.
- Dusze dowódcy, dryg taktyka, jak i sztukę strategii trzeba mieć od urodzenia. Nie da się tego od tak nauczyć. Na dziś to koniec. Do zobaczenia jutro, mój młody uczniu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Varal dnia Śro 22:31, 24 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 0:12, 26 Mar 2010 |
|
Hmm.. coś nikt nie zaczyna. Najwyraźniej podświadomie wolimy być jednomyślni, ale nie zgadujemy tychże myśli
Są błędy. Co ciekawe, nie są rażące (obiektywnie, bo z mojej osobistej perspektywy sądzę, że łatwiej to napisać jeszcze raz niż wszystko poprawić, co językowo leży), ale za to jest ich dużo. Ja jestem niestety nastawiony raczej sceptycznie niż entuzjastycznie. Z drugiej strony postać nie powinna być problemem dla Mistrza Gry i można ją śmiało dołączyć do grupowej misji Jedi w ramach wstąpienia do Zakonu.
Napisane jest w wystarczającej ilości, ale czasami niestety nie idzie to w parze z jakością i jak dla mnie to tekst, który można sklecić w cztery minuty. Mam wrażenie, że autor nie czyta tego, co sam pisze. Błąd.
W ogóle sam test brzmiał "rutynowe czynności". Tak jakby... totalnie nie na temat napisałeś
Dalej, fabularnie podchodząc, samo szkolenie (czy też ten jego fragment) jest zgoła poza moim wyobrażeniem Jedi w tym okresie. Zakon to nie organizacja militarna. Co mają do sprawy żołnierze? Czemu w ogóle mistrz instruuje w kwestiach militarnych? Przecież Jedi to pacyfiści. Od czasu Wojen Klonów już się wojną z perspektywy oficerów nie zajmują.
Cytat: |
Słuchaj. Masz misje, wraz z 10 żołnierzami musicie zając słabo broniony bunkier. |
Jakkolwiek w trakcie samej gry niedociągnięcia mogły by zostać poprawione w trakcie fabularnego szkolenia (nabrałbyś ogólnego wyobrażenia o tym, kim są de facto Jedi dodatkowo jako gracz). Choć ja wątpię, bym się tego podjął.
Mimo więc całej nieprzychylnej treści powyżej, jestem na tak, jeśli któryś GM podejmie się przybliżyć ci realia pbfowe i Star Wars w naszym okresie. Czytaj: weźmie cię do swojej sesji.
Jeśli nie, to niestety proces rekrutacji trza zacząć od początku. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Miv dnia Pią 0:14, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|