Autor |
Wiadomość |
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 16:16, 22 Mar 2010 |
|
Starające się utrzymać na uboczu wielkiej polityki Naboo uchowało się przed licznymi klęskami, które kolejno nawiedzały znaną Galaktykę. I tak od czasów upadku Galaktycznego Imperium na sielankowej planecie panował spokój, ominęła ją inwazja Yuuzhanów Vong oraz późniejsze kryzysy Nowej Republiki i wreszcie Federacji.
Dziś Naboo to neutralny świat formalnie należący do Sojuszu i mający w Senacie swego przedstawiciela, jednak zarazem ogłaszający się neutralnym w Wojnie Sith-Imperialnej i nadto będący placówką dla największej enklawy Imperialnej Misji w tej części wszechświata.
Starające się godzić zwaśnione strony, władze planety zorganizowały ogromną, wielotygodniową konferencję pokojową, na którą zaproszeni zostali przedstawiciele wszystkich znaczących ugrupowań - frakcji oraz najwybitniejsze osobistości. Przyjmując uroczystą formę święta, konferencja nie tylko umożliwia publiczne wypowiedzi politykom, stała się zjawiskiem opartym na sferze intelektualnej i artystycznej.
Ściągnięto więc tęgie umysły, by organizowały prelekcje pod kątem historiozoficznej konieczności zaprzestania walki zbrojnej. Calamariańscy twórcy słynnych oper zapowiedzieli szereg premier w związku z tym wydarzeniem, urządzono dziesiątki galerii, co drugi dzień trwa festyn.
Centrum jest stolica planety, miasto Theed, w którym rdzenni mieszkańcy do spółki z Gunganami zapewniają wszystkim niemal nieodpłatne noclegi oraz dach nad głową.
Pomimo trudnej sytuacji politycznej między Imperium a Sojuszem, nie doszło do żadnych poważniejszych niesnasek, a reprezentanci szanują stanowisko i reguły gospodarzy.
Królowa Apailana II czeka nadal na odpowiedzi od głównych zaproszonych, Imperatora Roana Fela z jego Radą Moffów oraz od trzech przedstawicieli Federacji - członków słynnego Triumwiratu. Ci jednak jak do tej pory nie ustosunkowali się do konferencji czy to przez wzgląd na strach o własne bezpieczeństwo, czy z jeszcze innych powodów.
Orbita Naboo jest co prawda czysta, jednak nikt nie zaprzeczy, ze w odległości jednego skoku nadprzestrzennego w obu kierunkach czekają potężne armady, gotowe na jakikolwiek sygnał bądź akt prowokacji. Wielu przypomina też, iż Naboo to raj kryjący jadowite skazy. Ostatecznie właśnie tutaj, w scenerii bukolicznej senatorem był swego czasu niesławny Palpatine.
Stąd też niejeden uważa, że największa w historii konferencja na rzecz pokoju może się w mgnieniu oka zmienić w masakrę. Królowa jest jednak dobrej myśli, stale przyjmuje członków Senatu i urzędników Imperium oraz misjonarzy, poświęcając na dyplomację blisko dwadzieścia godzin na coruscańską dobę. A konferencja trwa już drugi tydzień.
[off] Jest to sesja otwarta i każdy może doń dołączyć, czy to z marszu, czy uprzedzając o tym GMów. Konferencja będzie trwała jeszcze dobrych kilka tygodni w świecie gry, toteż nie ma zmartwienia o ramy czasowe [/off] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Miv dnia Pon 16:18, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 17:46, 22 Mar 2010 |
|
"Nasza się cieszy z wizyty wielkiego mózgu"
Tymi słowami skomplementował Gunganin osobę Nestora krótko po przylocie na planetę. Tak, jakby mu dano jakiś wybór. Uniwersytet płacił, uniwersytet wymagał. Naboo ściągało uczonych z całej Federacji, niezależnie od ich specjalizacji czy faktycznych poglądów. Konferencja miała być z polotem i była.
***
- Pan pracował przy technologii Yuuzhanów - powiedziała przed tygodniem pracowniczka kancelarii Ministerstwa Kultury, której imienia nawet nie fatygował się zapamiętać. - Nie znam natury tych badań... tak naprawdę w ogóle nie orientuję się w tych zagadnieniach. Ale zrobimy odpowiednią reklamę i będzie pan autorytetem, Cetran. Sojusz potrzebuje porządnych przedstawicieli z ramienia nauki na Naboo.
***
Gdyby kobiecina faktycznie miała pojęcie, czym zajmował się Nestor, zapewne nie uśmiechałaby się podówczas tak przyjemnie i beztrosko. Ale rzecz się stała, fizyk dostał polecenie od profesury Coruscańskiej, by wygłosić na Naboo szereg wykładów.
Co miał powiedzieć? Słuchaczy właściwie nie musiało to obchodzić. Miał mówić ładnie i uczenie. Miał dowieść (choć dowodami nikt nie dysponował), że Yuuzhanie i Jedi nie wykonali Projektu Ossus w ramach sabotowania Federacji.
"Sabotaż". Niebezpiecznie słowo. W istocie twórcy Projektu Ossus twierdzili, że to ich pracę ktoś sabotował. Tego też nie wolno było wspominać. Konferencja miała zawiązać pokój, a nie przedłużyć wojnę.
***
Grawitacyjna limuzyna przeleciała przez plac przed pałacem Królowej i skręciła do dzielnicy bibliotekarskiej miasta Theed, gdzie tłum średnich rozmiarów, na który składała się głównie nadgorliwa młodzież czekał na dotąd nieznanego i nagle sławnego Cetrana Nestora.
Studenci z różnych zakątków Galaktyki zaczęli wrzawę, gdy wykładowca wyszedł z pojazdu. Dało się wśród nich dostrzec również imperialnych misjonarzy w charakterystycznych, śnieżnobiałych szatach i kontrastujących z nimi naukowców Imperium Fela, którzy nosili czarne uniformy i dyscypliną bili na głowę gości z Federacji.
Nestor przekroczył próg Uniwersytetu Naboo, miejsca, które w świecie nauki nie zajmowało żadnej szczególnej pozycji, ale, jak wszystko na tej planecie, urządzone było z klasą i estetycznym porządkiem architektonicznym.
Dano mu kilka minut na przygotowanie, w trakcie którego słuchacze zajęli miejsca w sporej, półokrągłej sali. Miał wyjść i zacząć wykład, kiedy tylko będzie gotowy. Koło mównicy zamontowano holoprojektory mające ułatwić mu pracę, rozsunięto też zajmujący całą ścianę mleczny ekran, na którym lada chwila miały się pojawić poszczególne elementarne cząstki i komórki technologii Yuuzhanów Vong.
Projekt Ossus, podejście drugie.
Słuchacze pogrążyli się w ciszy i mroku, tylko mównica została oświetlona bladym, lekko żółtawym odcieniem. Liczbę gapiów można było oszacować na dobre cztery setki. Niewiele w porównaniu z wykładami na Coruscant.
Droid protokolarny zapowiedział Nestora, a inny, z większym bankiem pamięci, podjechał do ekranu, służąc w razie konieczności swoimi bogatymi danymi. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Miv dnia Pon 17:48, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Han27
Sojusz
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 19:39, 22 Mar 2010 |
|
Cetran Nestor się bał i jego optymistyczne podejście do życia wiele tu nie zmieniało. Odcięty od świata zewnętrznego przez dwie dekady nie zdołał nadrobić zaległości w dwa lata. Nadal się plątał, a jego język na pewno nie można było uznać za literacki. A teraz siedział w tym po uszy. Świetnie, tutaj wszystko aż pulsuje i wystarczy tylko kogoś pchnąć, żeby zaczęła się jatka. Co robi Sojusz? Wypycha Nestora na środek. Czasami naprawdę się zastanawiam czy oni myślą, czy tylko udają.
Ktoś, znowu, pchnął go na scenę i pod Cetranem ugięły się nogi. Jasne, prowadził wykłady, ale dla grupki uczniów w zaciszu sali... Odchrząknął chociaż nie musiał bo wszyscy siedzieli cicho. Będzie dobrze... Przysunął zaschnięte gardło do mikrofonu.
-Może zawczasu nich słabsi pójdą do toalety bo mam trochę do powiedzenia. - Sam by się nie zaśmiał z takiego żartu, ale miał nadzieję, że słuchacze zrozumieją, iż przez jego wiek należy mu się odrobina szacunku i zignorują to albo się z grzeczności zaśmieją. -Nazywam się Cetran Nestor. Pochodzę z Coruscant. Muszę powiedzieć, że ta planeta jest o niebo lepsza i zdecydowanie bardziej atrakcyjna. - Uśmiechnął się w mrok szczęśliwy, że nie widzi twarzy obecnych w sali. -Tematem mojego przemówienia jest Przestrzeń Quriella. Nigdy nie umiałem czegoś wytłumaczyć na sucho, więc może posłużę się... - Wyciągnął z kieszeni butelkę i kawałek kredy. Kliknął kilka razy w holoprojektor i pojawił się układ współrzędnych. Nestor położył butelkę w pewnym punkcie i wskazał ręką w przestrzeń. -Proszę podejść, śmiało. Tak, tak, proszę! - Z mroku wyłoniła się postać i weszła na scenę. Była to uśmiechnięta, młoda dziewczyna.
-Zna się pani na matematyce? - Dziewczyna coś wymruczała pod nosem, więc Cetran przyjął to jako odpowiedź twierdzącą i mówił dalej.
-Proszę wziąć tablicę i napisać mi współrzędne tej butelki. - Kobieta posłusznie wykonała polecenie i nabazgrała coś. Holoprojektor wyświetlił małą tabelkę dwie komórki na dwie komórki. Jedna komórka miała w środku napis "X", druga "Y". Pod X'em pojawiła się cyfra "2", pod Y'grekiem "3"
-Dobrze. Proszę domalować jedną kolumnę. Dlaczego? Ponieważ nasza butelka nie leży prosto. Kąt pod którym skierowana jest jej szyjka do środka układu współrzędnych to około dwadzieścia stopni. Zapisała pani? Dobrze, teraz będę okręcał butelkę, a pani niech notuje. - Dziewczyna pisała dalej. Nestor okręcał butelkę tak długo, aż kąt osiągnął miarę trzystu dwudziestu stopni.
-Taki zbiór punktów uzyskałbym po kopnięciu butelki, która obracając się ślizgałaby się po podłodze, prawda? Może pani zrobić pani trójwymiarowy model? - Tym razem biedna dziewczyna rozłożyła bezradnie ręce, więc Cetran przyszedł jej z odsieczą. -Ta część na dole linią przerywaną to nic nowego. Każdy zna ją z układu współrzędnych. Natomiast nasz trzeci wymiar to co innego. Nie określa położenia w płaszczyźnie, a kąt. Kiedy do sali wejdzie ktoś obeznany i spojrzy na nasz wykres stwierdzi. "No tak, najpierw leżała pod tym kątem, a potem się obracała w tą stronę" - jeśli się nie zna, szyfr jest bezużyteczny...
-A do czego może być użyteczny? - Wyrwało się dziewczynie. Cetran uśmiechnął się.
-Powiedzmy, że rzecz jest bardziej skomplikowana. Do butelki dołącza kawałek kredy! - Teatralnie podniósł ów kawałek do góry. -Do opisu stanu kreda-butelka potrzeba przestrzeni dziesięciowymiarowej! Po pięć dla kredy i pięć dla butelki. - Słysząc szmer niezadowolenia Nestor uspokoił wszystkich gestem ręki. -Dlaczego nie sześć skoro do opisu butelki użyłem tylko trzech? Bo oszukiwałem. - Butelka leżała etykietą w dół, więc ją obrócił. -Widzicie? Taki obrót jest zupełnie niezależny od obrotu wywołanego kopnięciem. Proszę o kolejną kolumnę w tabeli. A tutaj ostatnia współrzędna. - Przycisnął butelkę do wyświetlacza pod kątem, tak, że tworzyła coś na wzór armatki. -Można jeszcze dodać szósty wymiar, ale nie będę podnosił butelki. Pozostańmy przy pięciu.
-Nadal nie rozumiem po co nam dziesięć wymiarów. Można przecież wykorzystać te pięć, które zostały użyte do opisu butelki. - Dziewczyna odezwała się po raz kolejny.
-I tak właśnie robimy. Dzięki temu jeden wiersz tabeli w pełni opisuje układ kreda-butelka w danym momencie. Dla naukowca ten cały układ staje się przydatny wtedy kiedy tworzymy z niego trajektorię. - Cetran położył butelkę i kredę na jednej osi w pewnej odległości od siebie.
-Uprośćmy sprawę. Ograniczmy się do osi X i Y, obrotom na razie podziękujemy. Niech pani zapisze ich współrzędne. Zróbmy teraz małe zderzenie. - Jako, że Nestor położył obydwa przedmioty na osi X wypełnianie rubryki odpowiedzialnej z Y było na razie bezsensowne. -Jak widać butelka porusza się dwa razy szybciej od kredy. I... zderzyły się! Teraz się odbiją, ale będą ruszać się wolniej bo kreda się rozkruszyła i straciła swój impet. - Dziewczyna przestała ogarniać natłok danych, więc staruszek spokojnie jej pomógł i wrócił do mównicy.
-Proszę bardzo. Zderzenie odbyło się na linii prostej. Dla zwykłego układu współrzędnych mamy sytuację jednowymiarową. Wszystko była na osi X. Ale dla Quriella każdy wiersz tabeli określa punkt w dwuwymiarowej przestrzeni. Każdą parę określa jako jeden punkt. Dziękuje pani, sam teraz stworzę rysunek. - Zmazał napis "Oś X" i podpisał "położenie butelki". Tak samo zrobił z osią Y, ale tam pojawił się napis "położenie kredy". Traktując każdy wiersz kolumny jako współrzędne namalował punkty, które w pewnym momencie gwałtownie skręciły. W punkcie najbardziej wysuniętym na lewo napisał "ZDERZENIE". Od początku układu pociągnął kreskę przechodzącą przez ów punkt i podpisał ją "Liczba stanów w których butelka i kred znajdują się w tym samym położeniu", na sam koniec na lewo od kreski nabazgrał "butelka znajduje się na lewo od ziemniaka", a na prawo "butelka znajduje się na prawo od ziemniaka". Uśmiechnął się tryumfalnie.
-I oto cała Przestrzeń Quriella. Trzeba zaznaczyć, że wymyślono ją stosunkowo niedawno co może zaskakiwać. Naukowiec ten wywodził się z rodu Fela. Nie zmienia to faktu, że patent sprawdza się wszędzie. Trzeba pamiętać, że nauka jest ponad podziałami. Tacy sami powinni być naukowcy. - Odsapnął zmęczony, ale i zadowolony. -Dziękuje, to wszystko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 15:22, 23 Mar 2010 |
|
[off] żeś dowalił ;] [/off]
Nestor nie mógł widzieć, jak zareagowali słuchacze, dopóki ktoś odpowiedzialny za administrację uniwersytetem nie rozjaśnił nieco sali. Brakowało jakichś szczególnych emocji. Niektórzy kiwali głowami, prawdopodobnie nic nie rozumiejąc, ale całym sercem popierając naukową teorię. Ochotniczka wpatrywała się w wykładowcę jak we flirciarza z gatunku Falleenów. Wreszcie posypały się pytania.
- Proszę po kolei - zabrzęczał droid protokolarny, którego zignorowano.
- Czy fakt, że Przestrzeń wynalazło Imperium jest dowodem przewagi intelektualnej Felów nad Sojuszem?!
- Co to ma wspólnego z Yuuzhanami Vong? Ta teza została zastosowana do zrozumienia ich technologii?
- Jakie są pana poglądy na trwający konflikt zbrojny?
- Czy operowanie taką liczbą wymiarów ma zastosowanie militarne? Czy da się w ten sposób przewidzieć położenie statków floty?
- Skoro nauka musi stać ponad podziałami, kto według pana lepiej się nadaje by ją zespolić?
Cetran nie mógł nadążyć za tym, kto zadawał poszczególne pytania. Słuchacze zbliżyli się jeszcze bardziej do mównicy, jako żywo przypominając bandę reporterów szukających sensacji. Czy ktokolwiek tutaj szanował sam aspekt naukowy? Czy chodziło wyłącznie o politykę? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Han27
Sojusz
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 17:23, 23 Mar 2010 |
|
Cetran wypuścił powietrze z płuc zadowolony, że nikt nie podważał jego słów. Trochę namieszał z tymi wymiarami, ale jak widać nikogo to nie obchodzi. Polityka. Sprężył się w myślach, by zdać sobie sprawę co się dzieje teraz w Galaktyce. Coś mówili uczniowie o wojnie. Dobra wojna... A to jest konferencja prasowa? Pokojowa. W porządku, myśl dalej. Kto kontra kto? Pewnie Sojusz kontra... kontra..., pytanie wspomogło naukowca, kontra Imperium! Dobra, czas na moje zdanie o tym całym burdelu.
-To, że wymyślono ją na terenie Imperium oznacza tyle, że jej twórca po prostu tam mieszkał. Nie ma różnicy skąd pochodzimy, ważne co osiągamy. Proszę... - Urwał zagryzając wargę, ale opamiętał się. -Przestrzeń Quriella to teza wykorzystywana w wielu dziedzinach, jak infrastruktura i transport. Nie mogę powiedzieć czy użyto jej do zrozumienia technologii Yuuzhan Vongów. Po prostu tego nie wiem. Przestrzeń ułatwia sprawę, ale nie jest jedyną drogą prowadzącą do celu. - Moje poglądu na obecny konflikt zbrojny. Powiedzieć prawdę czy udawać głupka? Uśmiechnął się promiennie.
-Pozwolę sobie porównać Federację do butelki, a Imperium do kredy. Myślę, że pamiętamy co się stało przy zderzeniu... - Matko, te bachory są już irytujące. -Zastosowanie militarne ma wszystko. Wynalezienie koła zaowocowała obrotowymi działami laserowymi. - Chyba nieźle mi idzie. Cetran poczuł skurcz w lewym boku. Wsparł się ciężko na blacie mównicy. Nie teraz... Nie w tym momencie. Czując jak nogi się pod nim uginają ręką panicznie zaczął grzebać w kieszeni. Lewa... nie. Prawa...? Nie. Gdzie one są?! Zaczął powoli tracić ostrość widzenia. No dalej, dalej. Tu są! Wyszarpał pudełko i łyknął kilka pigułek. Od razu poczuł się lepiej.
-Leki. Uzależnienie gorsze od wszystkich razem wziętych. - Skwitował zaistniałą sytuację, otarł zimny pot z czoła i mówił dalej.
-Aby nauka mogła spokojnie funkcjonować potrzebuje niezależności od polityki. Naukowcy Imperium i Federacji muszą ze sobą współpracować, wymieniać wyniki badań. Na razie nie jest to robione z obawy przed szpiegami wroga. Tak nie może być. Dla tego apeluje do obu stron, aby zaprzestały blokady wymiany informacji i pozwoliły ludziom inteligentnym działać na rzecz wspólnego dobra. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 23:58, 24 Mar 2010 |
|
Z grupy słuchaczy wyłonił się młody, krótko ostrzyżony student w czarnym uniformie. Z dumą, czy wręcz prowokująco nosił na ramieniu imperialne insygnia. Był nad wyraz zadbanym brunetem, sztywnym w postawie, co czyniło z niego archetypicznego przedstawiciela Imperium tak, jak widziano ich na terenie Federacji. Równie dobrze mógł być faktycznie imperialnym studentem, co opłaconym przez Sojusz aktorem mającym skompromitować rząd Felów.
- To bardzo szlachetna idea - zaczął głośno, chcąc zwrócić na siebie uwagę i przepychając się między innymi. - Problem polega na tym, że naukowcy Sojuszu nie chcą udostępniać owoców swej pracy, gdyż to dla nich kwestia wstydliwa, czym się tak naprawdę zajmują. Imperium do dziś nie ma wglądu w technologię Yuuzhanów Vong, która na terenie Federacji stała się zupełnie nową dziedziną uniwersytecką. Sojusz prowadzi badania nad masową bronią, aby nadrobić swoje zaległości militarne względem konwencjonalnej broni Imperium. Czyż nie tym był Projekt Ossus? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Han27
Sojusz
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 15:55, 25 Mar 2010 |
|
Zaraz wezmę i rzucę w niego tą butelką. Jeżeli Sojusz naprawdę jest na tyle głupi, żeby podstawiać jakichś aktorów to Cetran ma prawo mieć to w głębokim poważaniu.
-Proponuję uzupełnić braki, bo pana wiedza jest co najmniej mizerna. Projekt Ossus miał na celu odnowić planety, które zostały "zarażone" przez Yuuzhan Vongów. Sojusz nie miał absolutnie żadnego zysku w tym co się stało z tym projektem. Wszyscy wiemy co się stało z planetami, które zostały skażone. Czy to wina Federacji? Nie. Czy to wina Imperium? Nie. Wystarczy jednak dodać dwa do dwóch, żeby sytuacja stała się przejrzysta. Czy coś sugeruje? Tak. Rozstrzygnięcie tej sprawy pozostawiam państwu. Dziękuje. - Zakończył dobitnie, odwrócił się na pięcie i zszedł ze sceny. Był zdenerwowany. Nienawidził tych politycznych gierek, a wpadł prosto w sidła całego tego konfliktu. Ciekawe co teraz dla niego wymyślą... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 0:33, 26 Mar 2010 |
|
Cetran opuścił salę wykładową pośród szeptów zarówno wielkiej aprobaty jak i jawnego niezadowolenia, a nawet kilku wprost zgryźliwych komentarzy. Srebrzysty droid protokolarny odprowadził go do pomieszczenia, w którym mógł się odświeżyć po mowie. Jako żywo miejsce przypominało prywatny pokój gwiazdy holonoweli. Były tu nawet nubiańskie ciasteczka z niebieskiego mleka na stoliku. Droid zniknął, a sekundę później sygnał dźwiękowy pełniący analogiczną funkcję do kołatki na prymitywnych światach oznajmił gościa. Naboo było tak sielankowe, że nawet dzwonek brzmiał tutaj jak solowy występ harfy. Doktor nie zdążył zareagować, czy to blokując konsoletę by nikogo nie wpuszczać, czy też otwierając drzwi. Te bowiem stanęły otworem same, a zniecierpliwiony gość bez zaproszenia przekroczył próg pospiesznym krokiem interesanta.
- Witam, doktorze. Przepraszam za najście. Chciałbym, aby poświęcił mi pan chwilę.
Ubrany w tradycyjny, ludowy strój mieszkańca Theed mężczyzna miał dobre pięćdziesiąt lat na karku i to z tych pięćdziesiątek, które starzeją się zwyczajowym tempem, a nie międzplanetarnym, jak Nestor. Doktor jako człowiek ze światów jądra mógł z powodzeniem przeżyć drugie tyle, co miał za sobą. Obcy zaś ewidentnie już się chylił do swej ostatniej jesieni, a może nawet i zimy.
Siwiznę przykrywał zabawnym kapeluszem z ozdobami Gungan, a blade jak kreda ręce schował w kieszeniach kolorowej szaty. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Han27
Sojusz
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 16:27, 26 Mar 2010 |
|
Cetran właśnie wypchał sobie do ust kolejne ciastko kiedy brzęczyk oznajmił, że ktoś go nachodzi. Przełknął szybko, wyciągnął ściereczkę, otarł w twarz i cisnął przedmiot w kąt idealnie w tym samym momencie, gdy podniosły się drzwi. Nestor westchnął lekko poirytowany. Spodziewał się jakiegoś polityka, który zaraz zacznie prawić mu morały. Pierwsze wrażenie było mylne. Mężczyzna mógł być politykiem, ale bardziej wygląda na jakiegoś starego doradce... może naukowca? Wskazał mu ręką krzesło przy obowiązkowym stole dla takich niespodziewanych gości, a sam udał się do mini lodówki. Zaschło mu w gardle i bynajmniej nie szukał wody. Wydał z siebie tryumfalny zachwyt. Znalazł jeszcze dwie szklanki i nie pytając się o nic nalał trunku do dwóch. Podsunął jedną gościowi, drugą porwał w swoje ręce.
-Nie ma za co. Pan pewnie wie, jak ja się nazywam, a ja niestety nie. Co pana do mnie sprowadza? Proszę się nie przejmować. Mój grafik obejmował jedynie wykład, resztę dnia mam wolną. Mogę panu poświęcić więcej niż chwile. - Uśmiechnął się zachęcająco, by mężczyzna zaczął wreszcie mówić. Bawił się w dłoniach szklaneczką. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 1:02, 27 Mar 2010 |
|
Obcy z wdzięcznością wziął naczynie i nawet, jak wymagała kultura, zwilżył usta, choć wyraźnie kierował nim konwenans.
- Artemai. Nazywam się Artemai - uniósł i opuścił brwi, niby wyznając swoisty sekret. Chyba nie nawykł do przedstawiania się. - To rodzaj aliasu dla wygody. Dawno już nikt nie zwraca się do mnie imieniem czy nazwiskiem. My na Naboo lubimy przezwiska funkcyjne. Nawet niesława Palpatine'a tego nie zmieniła. Pan wie, jak on się naprawdę nazywał? Ha, chyba nikt już tego nie wie.
Jegomość uśmiechnął się, ale nie wesoło czy, zachęcająco czy w ogóle emocjonalnie. Uśmiechnął się na sekundę, błyskiem wyuczenia, dając dowód, że w pełni panuje nad swoją mimiką.
- Jestem niezwykle rad, że poświęci mi pan, doktorze, "więcej niż chwilę." Akurat tyle potrzebuję.
Odstawił szklankę, a ruchy miał pewne jak na osobę w jego wieku. Wbrew aparycji zdradzał tymi ruchami ogromną wprawę w kwestiach towarzyskich, bankietowych. Zwykły, prosty gest był w jego wykonaniu hrabiowskim aktem elegancji. Ale nie próżniaczej. To była kultura człowieka, który nad swoim zachowaniem pracował dyscypliną.
- Jestem pana wielkim fanem - powiedział z wyzwaniem w oczach. - I piszę o panu prace biograficzną. Tu, na Naboo, pozwalamy sobie czasami jak ci marzyciele wybiegać wzrokiem w światy najbardziej rozwiniętej cywilizacji. Mam jednak kłopot, bowiem znane mi źródła milczą o pana głównym zajęciu podczas pracy dla Ministerstwa Obrony. Miał pan wtedy bodaj sześćdziesiąt standardowych lat, mylę się? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Han27
Sojusz
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 12:45, 27 Mar 2010 |
|
Cetran obserwował swojego rozmówcę aż w końcu nie wytrzymał i jednym ruchem wlał w siebie zawartość szklanki. Patrząc na Artemaia posłał mu nijakie spojrzenie. Wziął w dłonie swoją fajkę i zaczął nabijać ją tytoniem. Gesty wykonywał powoli dając sobie czas, aby namyślić się nad odpowiedzią.
-Naprawdę pochlebia mi fakt, że pisze pan o mnie biografię. To jest dziwne uczucie, kiedy dowiadujesz się, że jesteś znany w szerszym świecie. Wie pan. - Spojrzał z ukosa na butelkę. -Mieszka pan gdzieś i nikt nie pamięta o pana urodzinach, a tu się okazuje, że na innej planecie ktoś pisze o panu książkę. Czuję się niezręcznie. - Uśmiechnął się przepraszająco. -Nie chce wyjść na gbura, ale proszę się postawić w mojej sytuacji. - Zarzucił nogę na nogę jak to miał w zwyczaju kiedy rozmowa się przedłużała. Jego gesty przy gestach gościa wyglądały prostacko, ale co począć.
-Mamy konferencje pokojową, ale pan, jako mieszkaniec tej planety, na pewno zauważył, że wszystko tutaj tylko czeka na czyjś fałszywy ruch. Równie dobrze może być pan szpiegiem podstawionym przez Imperium. Nie chcę pana urazić, ale muszę zachowywać ostrożność. Zresztą. - Wepchnął w końcu fajkę do ust i podpalił ją. -Źródła milczą nie bez powodu. Moje prace w tamtym okresie są tajne i tylko tyle mogę o nich powiedzieć. Przepraszam, że nie mogę pomóc. - Naprawdę czuł żal. Chciał się komuś wyspowiadać, ale musiał się pilnować. -Cholerna polityka. Życie byłoby łatwiejsze bez niej, prawda? - Wypuścił kilka kółek dymu zadziwiając sam siebie. Wyszły mu prawie idealne.
-Ale chętnie odpowiem na jakieś inne pytania. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 21:52, 27 Mar 2010 |
|
- Ta... parszywa polityka - podchwycił obcy. - Niejednego geniusza już wpędziła do grobu. I niejeden złoty pomysł, który mógł zrewolucjonizować Galaktykę. Ale, cóż począć? Wszyscy w to gramy.
Artemai zdawał się szczerze podzielać poglądy Cetrana. Wyprostował się, nieco ożywiony.
- Rozumiem pana. Przysięga naukowa rzecz święta. Nie dziwię się, że nie chce jej pan złamać. Znam pana na tyle, by wiedzieć, że należy pan, doktorze, do co bardziej upartych osób.
Artemai skubnął palcami mankiet szaty.
- Cóż, ja też. Dlatego chciałbym zaprosić pana dziś do mojego domu na obrzeżach Theed. Być może dam radę pana przekonać, by w imię powstającej książki cosik mi pan zdradził?
Mężczyzna uśmiechnął się zachęcająco i otworzył szerzej oczy w oczekiwaniu na odpowiedź. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Han27
Sojusz
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 23:06, 27 Mar 2010 |
|
Nestor pykał sobie w skupieniu fajkę zastanawiając się czy powinien przyjąć zaproszenie. Ale co mu szkodzi? Przecież ten staruszek nie może okazać się maniakalnym zabójcą.
-Bardzo chętnie odwiedzę pana domostwo. Zostawię wiadomość, żeby wiedzieli gdzie mnie szukać. - Chwycił swój datapad, wstukał szybko imię rozmówcy oraz wiadomość, że jedzie do jego domu i wysłał na numer postaci, która go tu wysłała.
-No dobrze, gotowe. Ma pan dzieci? - Zmienił temat. -Żonę? Kogokolwiek? Samotność to straszna rzecz i uważam, że geje, związki międzyrasowe i tego typu schadzki powinny być legalne. Niech to pan zacytuje - ulży mi na sercu. Naprawdę. Samotność to straszna rzecz. Popycha ludzi do wszystkiego. Dlatego czasami zdarza mi się zatracać w alkoholu. Tylko on nie odmawia spotkania. - Uśmiechnął się lekko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Miv
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 223 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 1:23, 28 Mar 2010 |
|
Artemai drgnął i opuścił jedną brew na wypowiedź doktora. Chyba nie spodziewał się podobnych poglądów po swym, jak twierdził, idolu.
- Mam syna - odparł mimochodem, wstając. Wezwany robot protokolarny odprowadził obu mężczyzn do wyjścia, żegnając się z wykładowcą miłymi słowami. - Straszny rewolucjonista. Ruszył na Rubieże z Imperialną Misją, by zmieniać Galaktykę.
***
Fan Nestora miał prywatny środek transportu, kryty repulsorowiec stylizowany na limuzynę z Alsakan. Biały lakier został przyozdobiony typowymi motywami Naboo, a na dachu nawet kwitło pnącze, nadając całości bardzo egzotycznego charakteru. Wnętrze pojazdu było komfortowe, Artemai usiadł naprzeciwko Nestora i drapiąc palcem kącik ust uśmiechnął się tak ciepło i przyjaźnie, że aż nienaturalnie.
Repulsorowiec ruszył, unosząc się nad budynkami na wysokim pułapie. Przyciemniany ekran za plecami Artemaia nie pozwalał dostrzec kierowcy.
- Podał pan przewidywany czas powrotu? - zapytał przyszły gospodarz, drapiąc policzek. - Może mógłbym ugościć pana na noc?
Słowa Cetrana chyba zostały wzięte do serca przez rozmówcę, bo ze schowka dobyta została butelka brandy z prywatnej gorzelni Wewnętrznej Rubieży. Dobra marka, dobra moc. Trunek rozlano do naczyń i nie przeszkodziły w tym nawet nieznaczne turbulencje w pojeździe.
Artemai wsadził sobie do ust środkowy palec, jak gdyby dokuczał mu ząb. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Han27
Sojusz
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 13:56, 28 Mar 2010 |
|
Nestor uniósł brwi widząc bogaty śmigacz. Niestety, dla naukowca wszystkie środki latające były śmigaczami i nie zanosiło się, żeby ten fakt miał ulec kiedykolwiek zmianie. Czyli jest stary i bogaty... czy tylko ja nie dostaję pieniędzy za to co robię? To trochę irytujące. Siedząc naprzeciw swojego gospodarza pykał fajkę, aż w końcu skończył i czekał na jej wystygnięcie, by mógł ją bez obaw wcisnąć do kieszeni. Uśmiech Artemaia uznał za wyćwiczony gest dobrej woli i tak go odebrał. Cetran z wdzięcznością przyjął podany trunek i z uznaniem go obejrzał.
-Na pewno lepszy niż to co znalazłem w tamtym pokoju. - Zażartował i wziął spory łyk. Lekko się wzdrygnął po czym rozważył możliwość zostania na noc. -Dziękuje za gościnność, ale pewnie będą mnie jeszcze potrzebować. Myślę, że na razie dajmy temu spokój. Później najwyżej poślę wiadomość, że zostaję. - Po krótkiej pauzie dodał: -W końcu jesteśmy dorośli, prawda? - Wypił alkohol do końca. Widząc jak rozmówca wypcha sobie palec do ust wybuchł gromkim śmiechem. Chwilę zajęło mu opamiętanie się.
-Co pan u licha robi? - Wykrztusił z siebie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|